9.2.07

Metafizyka herezji

Gazeta Wyborcza doniosła, jak to abp Życiński odebrał grupie zakonnic-betanek prawo do indywidualnego objawienia, wyłączając je z zakonnej wspólnoty. Z tego co wiadomo, zakonnice z Kazimierza Dolnego zaczęły doznawać prywatnych widzeń świętych, Jezusa oraz Maryi Panny. Podążając za indywidualnym przekazem, zajęły się (jak wiewiórki donoszą dość skutecznie) praktykami bioenergoterapeutycznymi. Odpowiedź Kościoła była imponująca. W swym liście, abp Życiński napisał:

Obecne mieszkanki domu odrzuciły tę [nauk Kościoła] jedność, stawiając nad nią rzekome prywatne objawienia i techniki bioenergoterapeutyczne, które nie mają nic wspólnego z życiem duchowym. [...] nie wolno zastępować Ewangelii Jezusa Chrystusa przywidzeniami traktowanymi jako objawienia prywatne. Te ostatnie nie mogą być nigdy ważniejsze od nauczania Kościoła

Dawno nie odczułem takiej przyjemności z wystąpienia hierarchy Kościoła Rzymskiego. Szczególnie że abp Życiński jest mym kolegą po fachu, który doktoryzował się z zagadnień filozofii czasoprzestrzeni, intelektualnie górującym nad resztą purpuratów o rząd wielkości.

Jednak smutne jest to, że nie jest on wciąż na tyle inteligentny by zrozumieć, że jedyną rzetelną wypowiedzią o metafizyce była 7 teza Traktatu Ludwiga Wittgensteina.

Wovon man nicht sprechen kann, darüber muß man schweigen.

Zakreślona została granica wiedzy i języka. Jakich gier językowych nie użyjemy, nie przekroczymy mówieniem ciszy, panie doktorze Życiński. Nawet arystotelesowska logika zawodzi w pewnych obszarach, nie gwarantuje pewności. Obszar doświadczenia religijnego, nawet w Waszym Kościele niejednokrotnie wychodził poza wygodne ramy tomistycznej wykładni. I co, Księże Arcybiskupie zrobisz, gdy następne pokolenia Kościoła uznają wykluczone przez Ciebie betanki za święte?

Twoje wypowiedzi są jedynie spekulacją. Nie ma pewności w metafizyce, jedynie modele i postulaty. Może niektóre z nich będą zdawać się bardziej racjonalnymi, ale same kryteria racjonalności nie są bezdyskusyjne. A i sam wiesz, Doktorze, że Tertulian przyjmował chrześcijaństwo wyłącznie w oparciu o jego sprzeczność z rozumem. Może Twe fides et ratio nie jest lepsze od ewolucji projektowanej przez Latającego Potwora Spaghetti?

Powtarza się, że wszyscy ludzie muszą w coś wierzyć. Że zajęcie postawy agnostyka jest dwulicowością, niezdolnością do opowiedzenia się po którejś stronie. Ale to jedyna logicznie możliwa postawa. Pozbawieni wszelkiej pewności w dziedzinie metafizyki, dziedzinie naprawdę dziwnej - gdzie nic nie jest konieczne, a wszystko możliwe, obowiązkiem umysłu jest pozostać niepewnym. Nie iść na skróty do wygodnego Weltanschaung, szczególnie takiego który gwarantuje mitrę biskupią i ciepłą pozycję społeczną. W imię logiki, Księże Arcybiskupie, zamilknij. Bo nie możesz wydać sądu.

To tylko Twój ludzki impuls do nazywania nienazwanego. Nie będziemy się z Ciebie śmiać, ani Ci go zabraniać. Ale spróbuj zobaczyć go jakim jest. Pomiędzy słowem a światem jest przepaść nie do zasypania. Może dla kogoś z tradycji tak logocentrycznej tego nie widać: w końcu wierzycie że Bóg jest Słowem...

ale Księże Biskupie - gdy Chrystus rozmnożył chleb, to nie był to chleb powiedziany, lecz chleb upieczony. Nie nasycisz się gadaniem. Rzeczy same w sobie są całkiem namacalne, ale zupełnie niewypowiadalne. Daj spokój tym staruszkom.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

"umysl jest przestrzenia"
czysty buddyzm :)
pozdro!
roo.