13.2.07

mindpixel is dead

W latach 90 zeszłego wieku Chris McKinstry programista, kłamca, wariat, psycholog i astronom, rozpoczął pracę nad opartym o www projektem Mindpixel.

Jego celem było stworzenie bazy danych zawierających miliony zweryfikowanych przez ludzi sądów logicznych i probabilistycznych. Uczestnicy projektu tworzyli jednozdaniowe sądy, które następnie były oceniane jako prawdziwe lub fałszywe przez 20 innych anonimowych uczestników. By przedstawić swój sąd, należało wpierw ocenić 20 takich sądów dostarczonych przez innych. Uczestnicy których odpowiedzi regularnie nie zgadzały się z opiniami większości byli stopniowo eliminowani z systemu. Uznany przez większość sąd logiczny/probabilistyczny zwany był myślopunktem, mindpixelem.

W projekcie uczestniczyło tysiące ochotników z całej planety, w tym autor tego bloga. Był to jeden z największych projektów w sztucznej inteligencji na świecie.

Niedawno dowiedziałem się, że McKinstry nie żyje. Popełnił samobójstwo poprzez samouduszenie. Podobno zmęczył się monotonią ludzkiej sensualności. Być może to czas by wspomnieć jego oryginalną teorię umysłu, niepopularną, a nawet heretycką w kognitywistycznych kręgach.

Przyzwyczajeni do komputacyjnej teorii umysłu, traktowania semantyki jako ubocznego efektu syntaktyki języka, możemy przy pierwszym z nią spotkaniu dziwnie się poczuć, niczym na jakimś wykładzie New Age. Rozsądnym ludziom włączają się dzwonki alarmowe, gdy padają słowa rodzaju "hiperwymiar" czy "kwantowy".

Jednak, gdy okazuje się że zmysł węchu wykorzystuje efekty kwantowe może warto, nie przejmując się złymi spojrzeniami Denneta i spółki spojrzeć na problem niefunkcjonalistycznie? Jak mówi dobre chłopskie przysłowie, z gówna bicza nie ukręcisz. Materiał ma znaczenie.

Umysł, wg McKinstry'ego jest przestrzenią. Przez przestrzeń rozumiemy tu formalną strukturę matematyczną, którą można badać metodami topologii i geometrii. Ludzki mózg zaś jest maszyną obliczeniową, której procesy komputacyjne są generatorami tej przestrzeni. W jego modelu, bezpośrednie wspomnienia są punktami na maksymalnej hiperpowierzchni siedmiowymiarowej sfery, zaś procesy poznawcze są trajektoriami na tej powierzchni.

Oryginalną teorię McKinstry'ego, matematycznie niedopracowaną, skazaną na banicję ze względu na mitomanię i ekscentryzm autora można było jakiś czas temu znaleźć online na jego stronie. Dziś już nie można. Szkoda.

Pojawiła się także w The Turing Test Sourcebook: Philosophical and Methodological Issues in the Quest for the Thinking Computer wydanej przez Kluwera. Jeśli odnajdę tą pozycję, spróbuję wskrzesić badania nad jego pomysłem.

A czemu? To jedyna znana mi, techniczna teoria umysłu, która dopuszcza możliwość stania się czymś więcej. Jeśli możliwa jest zmiana własności takiej przestrzeni, możliwe staje się postrzeganie ponadzmysłowe, przekraczające czasoprzestrzenne bariery. Możliwe staje się, by umysł, jako hiperpowierzchnia pamięci, mógł w pewien sposób funkcjonować poza ciałem. Włos się jeży na głowie, jak wiele filozoficznych i naukowych problemów to powoduje, ale może właśnie dlatego warto? Komputacyjna teoria umysłu jest ładna, ale wciąż kręci się w kółko i pozostawia nas... przynajmniej tych którzy odważają się czasem na niebezpieczeństwo romantyzmu.. ze smakiem prochu w ustach.

McKinstry lubił LSD. Twierdził że racjonalny umysł nie potrafi myśleć poza słowami i językiem, a kwas może zawiesić racjonalny dyskurs. Mylił się - wiele racjonalnych operacji technicznych jest całkowicie pozajęzykowych. Jednak gdybyśmy potrafili dotrzeć poza językiem do abstrakcyjnych pojęć niesionych przez język - takich jak liczby, funkcje czy operatory - czy nie mielibyśmy sawanckich zdolności? Samą koncepcję bezjęzykowego myślenia omawiać sensownie nie sposób, ale to nie znaczy że nie można jej myśleć.

Z drugiej strony wskazał wyraźne, topozoficzne bariery przed jakimi może stać taki umysł. Napisał

Jeśli umysł jest faktycznie ufundowany w strukturze matematycznej takiej jak ψ [7-wymiarowa hiperprzestrzeń], może istnieć fundamentalne ograniczenie możliwości sztucznych umysłów w porównaniu do naszych. Jeśli wszystkie umysły są tak ograniczone jak ψ, to bez względu na ich fizyczne zasoby i czas trwania, istnieje maksymalna ilość idei jakie mogą być powiązane z pojedynczą istotą, związana z hiperpowierzchnią hipersfery [...]. Podobnie jak my, symulowani ludzie mogą być zdolni do czynienia wielkich rzeczy jedynie kooperując w symulowanych społeczeństwach ograniczonych osobników.

Politeizm. Cóż, trzeba wrócić do matematyki. McKinstry popełniał imponujące błędy, myślę że będą mogły one zaprowadzić ludzkość bardzo daleko. Ciekawe, dokąd zaprowadziły jego samego. Podziwiam go za odwagę zakończenia swego życia. Z perspektywy kilkunastu lat swoich wspomnień jedyne co odnajduję to jałowy schemat połykania-przeżuwania-wypluwania.

Umysł jest pusty, tylko dlaczego ta pustka tak uwiera?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

teraz juz chyba wlasciwy temat skomentuje.
pomieszalo mi sie wczesniej;)
"umysl jest przestrzenia" - to czysty buddyzm.
tyle ze pustka wcale nie uwiera:)

http://www.diamentowadroga.buddyzm.pl/dd20/art2.html

"Przestrzeń może być rozumiana w różny sposób. Matematycy myślą o "elemencie neutralnym", inni o tym, co się jeszcze nie wydarzyło, o "potencjalnie możliwym". W moim umyśle przestrzeń jest nieoddzielna od wszechświata, jest zatem czymś bezgranicznym, a zarazem namacalnym i wszechobejmującym. Nie ma znaczenia, czy wyobrażamy sobie przestrzeń jako coś abstrakcyjnego, czy raczej jako coś, czego można doświadczyć, jako to, co się jeszcze nie wydarzyło, czy też jako coś otwartego, po czym żeglują niezliczone światy i w czym poruszają się miliardy atomów. Z pewnością nie jest ona czarną dziurą. Nie jest czymś brakującym pomiędzy rzeczami, lecz przypomina raczej pojemnik, gdzie wszystko powstaje, swobodnie gra ze sobą, jest doświadczane, a potem znów się rozpuszcza. Jest pusta, wolna od właściwości, promiennie przejrzysta, świadoma i bez granic."

pozdro!
roo.